Począwszy od listopada 2010 r., każdy kolejny miesiąc to wyprawa do innego hiszpańskiego regionu.

W każdym regionie spędzę od minimum 2 tygodni do miesiąca. Przerwy w podrożach będę wykorzystywała na dogłębniejsze poznanie bliższych i dalszych zakątkow Andaluzji, w której mieszkam.

domingo, 18 de abril de 2010

Octavo post de prueba

Bar tapas, bar wegetariański, bar przy basenie, lounge bar, piano bar...
A może tak bar w stylu Wielkiego Tygodnia?
Zaskoczeni? Zszokowani? Oburzeni? :) Witam w Andaluzji!
Ze zrozumiałych względów, mieszkając kilka lat w Andaluzji, dziwi i szokuje mnie coraz mniej rzeczy. Pamiętam, jak na samym początku, nikt nie rozumiał naszego Polskiego zwyczaju ściągania butów wchodząc do domu, a ja nie rozumiałam, jak o 15h każdego dnia można kłaść się spać. Istnieje mnóstwo różnic między naszymi kulturami, z czasem jednak przywyknęłam do niemal codziennego obcowania z rytmami flamenco, ucinaniem krótkiej sjesty, czy przekrzykiwaniami się w barach. Jest jednak jeden element, do którego do tej pory całkowicie nie przywykłam. To niezykła symbioza sacrum i profanum, tak rozpowszechniona szczególnie w Sewilli. 

Wystarczy pójść w czwartkowy lub weekendowy wieczór na plac Salwadora by się zdziwić. Dosłownie kilka metrów od wejścia do jednej z najwspanialszych świątyń tego miasta (Iglesia de Salvador), odbywa sie tzw. botellona, czyli impreza polegająca na piciu wszelkiego typu alkoholi przyniesionych z domu (patrz zdjęcia poniżej). Przepytałam kilkudziesięciu Sewilijczykow i , o dziwo, dla nikogo to zjawisko nie było kontrowersyjne. Prawda, że trudno sobie coś takiego wyobrazić w Polsce?
Żeby było jeszcze bardziej kontrowersyjnie, nieopodal katedry, niemal w cieniu górującej nad miastem Giraldy, znajduje się bar (Taberna La Fresquita), należący do kategorii bar cofrade, czyli w luźnym tłumaczeniu, bar o atmosferze Wielkiego Tygodnia.
I tak faktycznie jest: wystrój baru w stu procentach nawiązuje do Semana Santa; ściany przyozdobione są setkami obrazów i fotografii Chrystusa i Matki Boskiej, oraz innych ozdobnych elementów. W barze tym nie posłuchasz ani popu, ani rocka. Jedyną muzyką, jaką można usłyszeć są rytmy grane przez orkiestry dęte, towarzyszące procesjom Semana Santa (tylko czasem ewentualnie grane jest flamenco). Uzupełnieniem wielkotygodniowego charakteru tego miejsca jest zapach kadzidła, dokładnie takiego samego, jakie rozpala  się podczas procesji Semana Santa. W takiej atmosferze serwowane jest lokalne piwo Cruzcampo, wino sherry i wyśmienite tapas.

Pomyśleć by można, że bar ten założył ktoś wyśmiewający się z wielkotygodniowych tradycji. Nic jednak bardziej mylnego. Taberna La Fresquita została zalożona przez członka bractwa Macarena i Santa Cruz. Ideą było stworzenie miejsca, gdzie miłośnicy Semana Santa mogliby spotykać się przez cały rok, wspominając minione obchody Wielkiego Tygodnia i omawiać szczegóły nadchodzącego. A że dzieje się to przy piwie, winie i tapas? Czy to coś dziwnego? Na próżno szukać Sewilijczyka, który by odpowiedział twierdząco. Wręcz przeciwne, gdy pytam, czy takie łączenie zabawy z tym, co święte, nie jest zbyt kontrowersyjne, zauważam tylko charakterystyczny uśmiech, słyszą co rusz ten sam komentarz: ah, nie jesteś stąd...
Pomimo, iż bar ten wydaje się lekko kontrowersyjny dla osób z naszej szerokości geograficznej, polecam udać sie do tego miejsca, by poznać autentyczną atmosferę barów tapas Sewilli, w tym wypadku o jeszcze bardziej niezwykłym klimacie związanym z obchodami Semana Santa.
Adres: Mateo Gago, 29, Sewilla
Ok. 150m od Giraldy, obok hotelu ´´Goya Sevilla´´ 
Specjalność zakładu: wytrawna manzanilla (sherry), słodkie wino Pedro Ximenez (sherry), tapas na bazie szpinaku (espinacas) i wieprzowina w sosie pomidorowym (carne con tomate)
Poniżej zapraszam do obejrzenia filmiku który pozwoli poznać klimat baru. 











0 comentarios:

Publicar un comentario